2015-11-14
Widłogon
Jadę więc dalej, patrzę, widłogon. Nieduży, będzie z pięć arszynów od czubka nosa do końca ogona. Leci, niesie w szponach owcę. Jadę do wsi, ile, pytam, zapłacicie za gada. Chłopi na kolana, nie, wołają, to ulubiony smok najmłodszej córki naszego barona, jak mu łuska z grzbietu spadnie, to baron sioło spali, a nas ze skóry obedrze. Baron nie pozwala zabić widłogona, bo to pewnie ostatni drakonid w promieniu tysiąca mil i nie budzi już grozy, lecz współczucie i nostalgię za minionym czasem.