Wywiad z wąpierzem

Wyzwiesz mnie zapewne, Drogi Czytelniku, od kłamców, oszustów i wariatów. Będziesz kręcił z politowaniem głową i prychał z niedowierzaniem. Ale zaręczam cię, klnę się na bogów: wszystko, co na niniejszych kartach przeczytasz, jest prawdą i li tylko prawdą.

Wąpierza, o którym mowa, spotkałem przed wieloma laty w karczmie w Beuclair. Przedstawił się imieniem Regis, podał się za cyrulika. Jako, że wyglądał zupełnie jak człowiek, nigdy bym się nie domyślił jego prawdziwej natury — gdyby nie to, że w przybytku, w którym raczyliśmy się słynnym winem z Toussaint, wybuchł pożar. Ów Regis, jeśli tak faktycznie brzmiało jego imię, okazał się być całkowicie nieczuły na płomienie —moje ubrania stanęły zaś w ogniu. Wąpierz wyniósł mnie z płonącej karczmy, ratując od niechybnej śmierci, a potem jeszcze opatrzył me liczne rany.

Wąpierz z początku nie chciał odpowiedzieć na pytanie, jakim cudem wyszedł bez najmniejszego uszczerbka na zdrowiu z rozpalonej jak piec karczmy. W końcu jednak, czując, że jestem światowym człowiekiem, który po pozorach nie ocenia, wyjawił przede mną swą tożsamość — i wiele innych arcyciekawych faktów.

Według Regisa, wąpierz wąpierzowi nierówny. Do tej upiornej rodziny zaliczają się bezrozumne katakany, fledery i ekimmy, kształtem ogromne nietoperze przypominające, a także podobne niewiastom alpy i bruxy. Oprócz tego istnieją jeszcze potężne wąpierze wyższe, do grona których zaliczał się właśnie mój rozmówca.

Wąpierza wyższego od człowieka nie odróżni nawet wiedźmin. Wbrew powszechnym wierzeniom, nie zabije się ich an osikowym kołkiem w pierś wbitym, ani głowy odcięciem, ani, za co sam mogę ręczyć, ogniem. Nie boją się ni płynącej wody, ni czosnku, ni symboli religijnych. Na pociechę można jedynie dodać, że ugryzienie wąpierza nie zamienia człowieka w jednego z nich, a nasza krew nie jest im wcale potrzebna do życia —stanowi jedynie przysmak, którym raczą się od czasu do czasu, niby wytrawnym trunkiem.

Regis prosił mnie, bym jego opowieści zachował dla siebie,ale teraz, leżąc już na łożu śmierci, czuję, że muszę podzielić się tą tajemną wiedzą, nawet jeśli oznacza to złamanie danego mu słowa...